Demokraci wiedzą że nie mają żadnych szans na usunięcie Trumpa z urzędu, ale ciągle brną w ślepą uliczkę, szkodząc bardziej swojemu faworytowi Bidenowi, pokazując że to jest głównym celem ich kampanii.
Kiedy się ogląda amerykańskie kanały telewizji informacyjnych takich jak CNN, NBC, CBS, ABC, można odnieść wrażenie, że USA jest rządzone przez kompletnego przygłupa, którego jak najszybiej dla dobra kraju należy odsunąć od władzy. Na dowód tego pokazywane są cytaty wyrwane z różnych wypowiedzi prezydenta Trumpa, które udowadniają jakim jest on nieodpowiedzialnym i niebezpiecznym dla kraju i reszty świata osobnikiem.
Ponieważ kampania prezydencka rozkręca się niemal każdego dnia, a do wyborów jest dokładnie rok czasu, więc warto pokusić sie o analizę przedwyborczą.
Po stronie republikanów sytuacja jest pozornie czysta. Niby kandydatem jest obecny prezydent, jednak przy próbie impeachmentu, który jest jedynym wyrazistym punktem kampanii demokratów, nie wiadomo jak zachowa się część elit republikańskich skupionych wokół gangu rodziny Bushów, którzy na szczęście dla Ameryki tracą swoje wpływy głównie w siłach zbrojnych USA, oraz w Kongresie. Ale liczbowo są wciąż siłą, która może przeważyć i zdecydować o odsunięciu z urzędu obecnego prezydenta Trumpa.
W partii republikańskiej są czynionne próby wysondowania jakiegokolwiek kandydata, któryby mógł wypełnic lukę po odsuniętym Trumpie, jako atrakcyjny kandydat, ale na dzisiaj jednak nikt nie jest w stanie zrównowarzyć bardzo popularnego wśród wyborców republikańskich obecnego prezydenta. Nie mówiąc o tym, jakim ogromnym ryzykiem byłoby dla partii republikańskiej odsunięcie od władzy obecnego prezydenta Trumpa, dzięki grupie kongresmenów z partii republikańskiej skupionej wokół rodziny Bushów. Partia republikańska by się rozpadła, ułatwiając zwycięstwo każdemu miernemu kandydatowi partii demokratycznej.
Natomiast po stronie demokratów panują niepodzielnie Clintonowie, którzy sobie upatrzyli faworyta w osobie Joe Bidena. Można śmialo twierdzić, iz Biden jest kandydatem Deep State, czyli kliki okupującej od dziesięcioleci stanowiska w administracji waszyngtońskiej, czującej się niezagrożoną i załatwiającą swoje interesy kosztem pozostałych obywateli USA.
Jednak Joe Biden niemal każdego dnia popełnia jakieś gafy, dzięki którym budzi coraz większe zażenowanie i widać jak traci coraz więcej wyborców. Sondaże które kilka miesięcy temu dawały Bidenowi ogromną przewagę na pozostałymi kandydatami w partii demokratycznej, to obecnie Biden znajduje się na czwartym miejscu i ma do prowadzącej Warren 5% straty. Osobiście patrząc na Bidena, odnoszę wrażenie, że wystepują pierwsze objawy starczej demencji, ponadto Biden naprzeciwko Warren czy Sandersa jest mniej inteligentny i bardzo ciężko myśli. W sposobie mówienia Biden jest typowym biurokratą, bardzo nudnym pierdułą, jeśli jest czymś w stanie zaskoczyć demokratyczną publikę, to tylko i wyłącznie jakąś gafą. Elizabeth Warren jest przy nim autentycznym żywiołem, która jest w stanie pociagnąć za soba wyborców.
Za Bidenem stoją potężni sponsorzy, ale jak pokazal podczas ostatniej kampanii przypadek Jeba Busha, pieniądze nic kompletnie nie znaczą, wobec siły protestów oddolnych, dzięki którym Jeb Bush musiał się wycofać zanim zaczął z podkulonym ogonem. Ale partia republikańska to nie to samo co demokraci, w której dyktatorską włądzę pełnią Clintonowie, więc może starczy wpływów, by przepchnąć kandydaturę Bidena jako reprezentanta demokratów, ale to zdecydowanie za mało, by Biden mógł wygrać z Trumpem.
Naprzeciwko drętwego i sztucznego Bidena, Trump jest prawdziwym i autentycznym żywiołem, który potrafi przyciągnąć tłumy wyborców i nawiązywać z nimi równy i autentyczny dialog, podczas gdy Biden utrzymuje wobec wyborców duży dystans, jak typowy urzędas.
Ja, Joe Biden, pełniący obowiązki ponad 30 lat w Kongresie i w Białym Domu wiem najlepiej jak robi się politykę, podczas gdy wy nie macie zielonego pojęcia. Takie przesłanie kieruuje do swojej bazy wyborczej, patrzący z wyżyn Joe Biden. Więc nic dziwnego że traci coraz więcej głosów do pozostałych rywali i dystans będzie się powiększał, jeśli dalej będzie w ten sposób rozmawial z wyborcami na mityngach i wiecach.
Ale w partii demokratycznej o kandydaturze decydują nie wyborcy, tylko tzw. superdelegaci, zaś o tzw. procedurach demokratycznych mógł się przekonać komunizujący Bill Sanders, kiedy jako faworyt wyborców, przegrał dzięki superdelegatom na rzecz Hillary Clinton.
Więc gdyby Biden nie liczył na pomoc superdelegatów, chyba by się wycofał z wyścigu wyborczego. Zaś superdelegatami rządzą Clintonowie. Jednak wobec fatalnych i coraz gorszych perspektywach dla Joe Bidena, Deep State sondażowo wypuścił kandydaturę Michaela Bloomberga, który to jako republikanin zdobył mandat burmistrza Nowego Yorku, zaś teraz miałby kandydować z ramienia partii demokratycznej na prezydenta. Elizabeth Warren, prowadząca obecnie w partii demokratycznej, wypowiedziała sie o tej kandydaturze, jako wbicie klina pomiędzy wyborcami a elitami partii demokratycznej na czele z Clintonami, którzy wierzą że tylko miliarder może pokonać Trumpa. Powiedziała wprost, że miliarder Bloomberg chce sobie kupić kandydaturę partii demokratycznej. Ze względu na sposób jak najbardziej niedemokratyczny, dzięki systemowi superdelegatów, kupienie sobie nominacji przez Bloomberga jest jak najbardziej możliwe. Wydaje mi się, że Bloomberg odepchnie zwłaszcza młodych z partii demokratycznej do głosowania na niego, jako przeciwnika Trumpa. Identycznie było z Sandersem, kiedy został wyrolowany przez superdelegatów, młodzi wyborcy z partii demokratycznej nie poszli na wybory decydując o wyborze Trumpa. Z Bloombergiem jako kontrkandydatem Trumpa może być identycznie.
Trump skomentował udział w wyścigu prezydenckim Bloomberga jako idealnego dla niego kontrkandydata. Obaj pochodzą z Nowego Jorku, więc Trump wie dużo o jesgo ciemnych sprawkach. Gdyby Deep State przepchnął Bloomberga jako głównego przeciwnika Trumpa, być może dojdzie do rozpadu partii demokratycznej.
Do tego dochodzi pełzający zamach stanu, którym to Deep State stara się poprzez impeachment Trumpa zdjąć go z urzędu. Dlatego też musimy pamiętać, kto wyniósł Trumpa do prezydentury. Wyniosła go do wladzy cała wierchuszka wojskowa: emeryci i generałowie w służbie czynnej. Za Trumpem też opowiedziało się część FBI i CIA. Coraz głośniej mówi się o poparciu ze strony Chin dla Deep State, które maja żywotny interes w eksportowaniu niczym nieograniczonej swojej marnej jakości produkcji. Efekt jest taki że na przykład jeśli chcemy kupić jakiekolwiek narzędzia chińskiej produkcji, to już się prawie kazdy Amerykanin przekonał, że są to tanie narzędzia jednorazowego użytku. A tymczasem sklepy second hand są oblegane głównie przez mężczyzn w poszukiwaniu starych amerykańskich narzędzi i te narzędzia jeśli sie tylko pojawią, natychmiast znikają. Wiem to od Polek, które właśnie pracują w tego rodzaju sklepach.
Odkąd Trump rządzi, ceny benzyny są na stałym poziomie i nawet nie drgnęły kiedy Iran rozwalił największą stacje przepompowni w Arabii Saudyjskiej. Za Obamy ceny szalały, w Chicago dochodziły do 5 USD za galon. Za Trumpa ja tankuję za okolo 2,8 USD za galon. Zaś w Chicago i Kaliforni ceny benzyny są najwyższe w całych Stanach.
Trump wycofał sie ze wszystkich porozumień handlowych z Chinami, które były dogodne zarówno dla członków Deep State jak i dla Chińczyków. Ile na tym zarabiał Deep State, możemy sie tylko domyslać. Problem polega na tym, że Chiny dążą do budowy światowego komunizmu poprzez wykorzystanie najnowszych technologii. Inwestują prawie cały swój zysk z produkcji w projekty infrastrukturalne, z czego najbardziej jest znany Nowy Jedwabny Szlak. Większość chińskich wyrobów na świecie, to podróbki znanych marek dużo niższej jakości. Będąc w Polsce przekonałam się co to znaczy marka np. Ralf Lauren made in China. Po pierwszym praniu kolory tracą barwę i wyrób bardzo drogi, który powinien być najwyższej jakości, jest do niczego i jest do dwurazowego użytku. Przecież Chiny powinny przy takich dochodach z eksportu, zapewnić ludności poziom amerykański czasów Reagana. Ale Chiny sa owładnięte manią budowania komunizmu na świecie pod swoim przewodem.
Właśnie taki stan zastał Trump, podejmując z Chinami walkę. Walcząc również z Deep State, musi sobie szukać sprzymierzeńców wśród wpływowego środowiska żydowskiego, które rządzi w mediach głównego nurtu. Bez ich wsparcia nie ma co marzyć o reelekcji.
Moim zdaniem żadnego impeachmentu nie będzie, ze względu na zwykłą arytmetykę. Demokraci mają przewagę w Izbie Reprezentantów, natomiast republikanie w Senacie. Więcej na tej widowiskowej próbie impeachmentu stracą demokraci, ponieważ przy tej okazji republikanie wyciągną wszystkie matactwa Bidena jako wiceprezydenta w sprawie Ukrainy , w szczególności jak chronił interesy rodzinne, używając do tego celu swojego urzędu. Chociażby z tego względu cel demokratów od samego początku jeest chybiony i tylko przyniesie więcej szkody kampanii prezydenckiej ich faworyta. Chyba że chcą ochlapać błotem Trumpa, poświęcić Bidena i wprowadzić miliardera Bloomberga. Tak więc „Show must go on”.
Czy w kraju nadwiślańskim, polin, bo coraz mniej zwanym Polską są Polacy politycy, którzy to dostrzegają i wyciągają jakiekolwiek wnioski, czy też My też już jesteśmy w tym stadium "demokracji" szulerskiej ?
Może jednak Pan Bóg się zlituje nad marnym losem tych jankesów i do im ostatnia szansę.
Bo o czym tu bedo pisali ?
O pogodzie w Syrii czy w Rasiji?
https://images-na.ssl-images-amazon.com/images/I/613RQxtJw-L._SX425_.jpg
Begin, Carter i Sadat w Camp David. Rok 1978 Fot. Wikipedia
Czy Departament Stanu USA jest agendą Izraela? „Ich premier miał informacje szybciej niż prezydent Stanów Zjednoczonych”. Zbigniew Brzeziński w swoich pamiętnikach pisał o rozmowach pokojowych w 1978 roku. Pod nadzorem prezydenta Cartera prowadzili je Begin i Sadat. O ile jednak prezydent Egiptu szedł na dalekie ustępstwa, to premier Izraela ani myślał z czegokolwiek ustępować. W czasie negocjacji okazywało się też, że analizy właśnie Departamentu Stanu Menachem Begin znał jeszcze przed… Jimmy Carterem. Carter musiał w końcu zaszantażować Begina, że wygłosi orędzie do narodu i opowie co jest grane, by ten w końcu trochę złagodniał. Czasy się zmieniły, amerykański Departament Stanu nie za bardzo…Pisaliśmy już o decyzji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który uznał prawo Francji do etykietowania miejsca pochodzenia towarów produkowanych w Izraelu na te z Izraela właściwego i z tzw. „terytoriów okupowanych” przez to państwo. Głos w tej sprawie zabrał jednak i amerykański Departament Stanu, którego zdaniem, takie etykietowanie produktów w UE „sugeruje antyizraelskie uprzedzenia”. Stany Zjednoczone są podobno „głęboko zaniepokojone” decyzją sądu europejskiego o narzuceniu etykietowania artykułów spożywczych z „izraelskich osiedli” na terytoriach palestyńskich i „wyraziły poparcie dla państwa żydowskiego”. Oświadczenie w tej sprawie wydał rzecznik Departamentu Stanu Morgan Ortagus. We Francji decyzję ministerstwa gospodarki o rozróżnianiu miejsca produkcji towarów skrytykowała, jako „dyskryminującą”, Przedstawicielska Rada Instytucji Żydowskich we Francji (Crif) i jest to zrozumiałe. Podobna krytyka, nie dość, że płynąca z kraju, który w tym sporze stroną nie jest, to jeszcze wydana przez instytucję rządu, już zrozumiała nie jest. Ba, wręcz prowokuje do spiskowych teorii…
Źródło: Times of Israel
"Kiedy się ogląda amerykańskie kanały telewizji informacyjnych takich jak CNN, NBC, CBS, ABC, można odnieść wrażenie, że USA jest rządzone przez kompletnego przygłupa, którego jak najszybiej dla dobra kraju należy odsunąć od władzy."
------------------
Spokojnie - to wieszanie psów na Trump'ie to jego uwiarygadnianie w oczach jego wyborców. Na Reagan'ie też wieszano psy przez 24 godziny na dobę w tym samym celu.
A NIE JEST ???
SYJONIŚCI ZWYKLE SĄ NIEBEZPIECZNI DLA ŚWIATA. TRUMP NIE JEST TU WYJĄTKIEM
Pozdrawiam
Jednak w najważniejszej dla syjonistó sprawie by rozwalił Iran, pozostaje nieugięty.
Nowy Jedwabny Szlak przejawem komunizmu? To mnie rozbawiło. Budowa infrastruktury to też budowa komunizmu? CHiny budują infrastrukturę w krajach biedniejszych, Amerykanie niszczą te kraje.
A co do poziomu życia w Chinach. W mojej okolicy zamieszkało małżeństwo. Polka pochodzi z mojej okolicy, ale jakąś dekadę temu wyjechała do Chin i tam wyszła za mąż. Jednak wrócili tutaj, otworzyli dwie restauracje (jedna z jedzeniem chińskim, druga klasycznie polska), bo ona chce aby dzieci trochę przesiąkły polskością. Dla nich matematyka w polskiej szkole to kabaret. Ale ja nie o tym chciałem. Ona mieszkała tam dekadę.Gdy wróciła to stwierdziła, ze polska jest taka sam jak 10 lat temu, poza lepszymi drogami i ładniejszymi dworcami. Gdy jechała tam dekadę temu, to poziom życia, infrastruktury był podobny, jak w Polsce. A teraz? Nie mamy co się porównywać. To na co stać średniego CHińczyka i na co średniego Polaka, też nie da się porównać. Polska przy Chinach to obecnie technologicznie zacofany kraj.
A drugi news. Moja kuzynka pracowała w Anglii przez kilka lat. Teraz wyjechała do Wietnamu uczyć dzieci angielskiego (żadnych studiów nie posiada-gdyby posiadała, uczyłaby dzieci angielskiego w Chinach). I w tym Wietnamie zarabia dużo lepiej niż w Polsce, a niewiele mniej niż w Anglii (ale tańsze życie). A Wietnam jednak uboższy niż CHiny.
To jest przykład, które kraje się rozwijają, a które regiony cofają.
A produkty made in China to nie tylko pierdoły, ale też sprzęt wysokiej jakości. Dlaczego imperium zła zza oceanu zaatakowało huaweia? Bo ich przerośli. Kitajcy idą do przodu. Ja od kilku lat używam komputera lenovo. Sprzedawca mi pochwalił, że lepiej brac to niż sony, bo dobra jakość, a dużo lepszy niż u innych serwis i łatwiej z reklamacją. Pierwszy komputer coś mi szwankował. Poszedłem do sklepu i w ciągu tygodnia miałem nowszy model, droższy o około 600 zł, a dopłacać nie musiałem. W tym co kupiłem była jakaś wada. Potem dokupiłem drugi i mi służą już około 7 lat. A Japończyk, który miałem wtedy również, sypnął się po przekroczeniu okresu gwarancj